Pamiętam kiedy pierwszy raz zobaczyłam fasolę borlotti- było to jakichś zdjęciach z Farmer’s market w Californii- oczywiście zaraz włączył mi się chciejek ogrodowy. Szukałam nasion dość długo, ale w końcu znalazłam u nas firmę, która ma włoskie nasiona. Hoduję je od dwóch lat i za każdym razem zachwycają mnie tak samo. Nie dość, że fajnie czeka się, aż zielone strąki wybarwią się na piękny różowy kolor to jeszcze każde nasiono ma unikalny rysunek- takie małe dzieła sztuki. Niestety proces gotowania zabija cały urok i fasolka zamienia się w klasyczną buro-kremową małą kulkę. Cóż, nie można mieć wszystkiego. Fasolę borlotti hoduje się dość prosto- w Polsce siejemy po zimnych ogrodnikach, czyli w połowie maja. Ja daję im ziemię z ogrodu, wymieszaną z kompostem, suszonym obornikiem i z patyków bambusowych robię im taki ładny ostrosłup do wspinania się. W tym roku dałam im nawet biało-czerwony sznurek. Niestety mszyca też zakochała się w moich fasolkach, ale udało mi się wygrać wojnę walcząc roztworem z mydła potasowego czyli szarego z wywarem z czosnku. Nie podobało im się na szczęście. Poniżej moje tegoroczne piękności.
W trakcie gdy w wakacje podziwiałam moje maleństwa, na ipada ściągnęło się Living Marthy Stewart a w nim cudowny artykuł o parze 90latków włoskiego pochodzenia żyjących w USA, którzy nadal od lat 50 uprawiają własne warzywa. Piękne zdjęcia, stare dłonie babci łuskające moje fasolki!!! A zaraz obok przepis na pasta e fagioli czyli jak rozumiem makaron z fasolą. Danie jest cudownie sycące, trochę pozmieniałam po swojemu, bo raz, że brakło mi wtedy marchewki i selera naciowego, a miałam nadmiar boćwiny(mangolda- moja kolejna miłość). Smakuje cudnie, więc spróbujcie mojej wersji. Dodałam jeszcze chrupiącą parmeńską na wierzch i mniam- to było to. Zimą używam do tego dania pomidorów ze słoika(robię własne na zimę) i fasolki borlotti w słoiku lub suszonej (widziałam w sklepach Carrefour Express w słoiku- takie śliczne słoiczki z czerwono-białą kratką na nakrętce).
To co bierzemy się do dzieła?
PRZEPIS-PASTA E FAGIOLI
4-5 szklanek pomidrów beefsteak( lub z puszki)1,5 szklanki wyłuskanej fasoli borlotti lub gotowej ze słoika lub suszonej(wtedy namocz przez noc)
1 cebula
pęk mangolda(boćwiny)/ gdy brak może jarmuż lub pominąć
2 ząbki czosnku
oliwa z oliwek
skórka z parmezanu
1 szklanka makaronu ditalini
świeżo starty ser parmezan lub pecorino
2 szklanki wody
bazylia
kilka plastrów szynki parmeńskiej
sól morska, pieprz
Jeżeli używasz świeżych pomidorów natnij x na ich dole i zanurz we wrzątku na 1-2 minuty, włóż do zimnej wody i obierz gdy ostygną.
Jeżeli używasz świeżej fasoli lub suszonej namoczonej. Wstaw fasolę zakrytą wodą i gotuj ok 40-45 min aż będą miękkie. Jeśli masz słoik, otwórz go 😉
W międzyczasie posiekaj cebulę i czosnek, rozgrzej oliwę, podsmaż cebulę, potem dodaj czosnek i pół łyżeczki soli. Po 5 minutach dodaj mangold, pomidory, bazylię i skórkę od parmezanu. Zalej wodą. Zostawiamy na małym ogniu przez 40 minut. Dodaj makaron i fasolę. Gotuj jeszcze 10 minut lub dłużej aż makaron będzie dobry. Sprawdź jak z słonością- jeśli jest za mało słone dodaj więcej soli. Dodaj pieprz do smaku.
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni- wstaw szynkę na papierze do pieczenia i piecz aż będzie chrupiąca i zrumieniona. Ostudź.
Podaj posypane świeżo startym serem pecorino lub parmezanem i połamanymi kawałkami szynki. Kawałek domowego chleba i macie cudne danie. Serwując je poczułam się spełniona jako włoska mamma
Wygląda pysznie. Pożywne i bogate danie 😉
Dokładnie! Idealne na listopadowe wieczory. 🙂
No wspaniała ta fasolka 🙂 Jestem pod wrażeniem 🙂
Marta ta fasola to istne dzieło sztuki, wygląda pięknie. Czekam na przepis na sałatkę z gruszką i blue, bo aż normalnie monitor obśliniłam, jak ją zobaczyłam 😀
no żesz przecież przepis jest, ślepa jestem 😀 dobrze, że doczytałam co jest napisane pod instagramowym zdjęciem 😀