Tajlandia, Koh Lanta
Dlaczego akurat Tajlandia i Koh Lanta w ferie? Czy dlatego że kochamy dobre jedzenie, masaże i poznawanie nowych krajów i innych kultur? Oczywiście. Ale zaczęło się od programu Ricka Steina na BBC. Uwielbiam oglądać podróże tego gościa. Jak notuje w szale co podpatrzył u gotujących lokalesów, nie przejmując się, że pot leci z niego strumieniami. Gdy tak stał próbując jakiś genialny street food, postanowiłam, że jedziemy! No i dziękuję ci drogi dziadku Ricku- naprawdę miałeś rację 🙂
Azja w ferie- Najlepsza wyspa?
Nie byłam wcześniej w Azji, a teraz jestem pewna, że wrócimy poznawać ją dalej. Jest tak cudownie inna i ciekawa. Wyczytałam, że najlepiej zacząć od Tajlandii, bo tam organizacja turystyki to majstersztyk. Nie zawiedli mnie. Ledwo mówiący po angielsku pan w biurze na małej wysepce nie budził mojego zaufania, ale okazało się, że świetnie koduje o co mi chodzi, załatwił całość transportu na kolejną wyspę, samolot i transport przez staromodny telefon na kablu 😉 I wszystko przebiega jak w świetnie naoliwionej maszynie. Transport samolotowy lokalny- chcielibyśmy mieć taki w Polsce 😉
Dziś będzie o pierwszym tygodniu naszej trzytygodniowej podróży. Na początek po ciężkiej pracy z ostatnich kilku miesięcy, długiej podróży chcieliśmy po prostu odsapnąć i dostosować się do lokalnego czasu, zdecydowaliśmy więc, że najpierw lecimy na wyspy. Strategia okazała się świetna, po tygodniu mieliśmy mega energię na eksplorowanie dalej.
Lot do Tajlandii
Polecieliśmy z KLM/Air France. Lot jest długi, mimo tego, że wybraliśmy najkrótszą opcję z wtedy możliwych. 16 godzin spędziliśmy oglądając seriale, śpiąc i gadając. Na szczęście trafiliśmy na fajne miejsca, za nami był korytarzyk na którym można było zrobić co jakiś czas trochę skoków i rozciągania, gdy drętwiały nam nogi.Wylądowaliśmy w Bangkoku, skąd od razu polecieliśmy do Krabi lokalną linią Thai Airlines, którą już później przemieszczaliśmy się po kraju. Z Krabi hotel zgarnął nas do motorówki, potem samochód i w końcu hotel. Nie pamiętałam jak się nazywam 😉
Lot do Tajlandii kosztuje około 2- 3 tys. zł, można oczywiście trafić okazje: zerknijcie np na stronę Emirates i szukajcie okazji!
Koh Lanta- jaki wybrać hotel
Hotel Crown Lanta Resort and Spa <- M. był zachwycony tym, że jest na klifie i jest najbezpieczniejszym miejscem na Ko Lancie, gdyby jeszcze raz zdarzyło się tsunami. Gaba tym, że jest świetny basen.
Koh Lanta- gdzie zjeść?
Tydzień minął nam szybko. Po wysepce podróżowaliśmy tuk tukami, co wieczór wpadaliśmy na masaże do miasteczka Saladan, potem Gaba objadała się „sticky rice with mango”, piliśmy sobie wodę kokosową ze schłodzonych kokosów i wpadaliśmy do cudnego baru Not a Toy. Koktajle owocowe, same owoce- matko tego nie mieliśmy dość. Myślałam, że znam smak owoców tropikalnych, ale grubo się myliłam. To coś ze sklepów nie ma nic wspólnego z tym czego próbowałam tam. Doznania orgazmiczne, jesli kochacie jeść owoce tak jak ja.
Dzięki tripadvisorowi odkryliśmy też restaurację Maladee. Jak się okazało potem- jedliśmy tam chyba najlepsze jedzenie w całej Tajlandii, a już na pewno kokosowe curry podawane na świeżo zgrillowanej rybie. Niebo!
Zrobiliśmy też kilka wycieczek- motorówką na Koh Kradan i Koh Mook- przepiękne plaże i cisza i spokój, co jak się okazało później jest naprawdę w cenie. Niestety cudowne odludnione miejsca w dobie internetu pozostają nimi krótko, więc jeżeli będziecie w okolicy zobaczcie te cuda, póki nie są tak popularne jak Phi Phi czy Railay.
Po drodze udaliśmy się też na snorkeling- kolory rybek są niesamowite. Gaba była zachwycona, bo był to jej pierwszy raz z maską 🙂
No i wizyta u słoni- dla naszej małej fanki zwierząt to było w Tajlandii ogromnym przeżyciem, móc dotknąć zwierząt, które w zoo widzi jedynie z daleka.
To chyba tyle w temacie pierwszego tygodnia- cudny tydzień pełen relaksu, spędzania czasu razem, obserwacji, pysznego jedzenia i masaży. Następnym razem przewiozę Was do Ao Nang i Railay, zdecydowanie bliżej Krabi.
Zdjęcia! Jeśli macie jakieś pytania, piszcie w komentarzach!
Super klimaty, świetna przygoda i jeszcze lepsza opowieść! Odliczam każdy dzień do wyjazdu z naszymi dzieciaczkami (Bazi8/Nela4) powoli się szykując, dlatego przy okazji mam do Ciebie pytanie o sprzęt foto. Jakie masz przemyślenia, czy zabierać lustrzankę z całą szklarnią lub jednym szkłem, czy lepiej któregoś bezlusterkowca?
Jakub- jaki brać sprzęt na przygodę życia i te niesamowite miejsca i ludzi do fotografowania- najlepszy! Zapłakałabym się jakbym przy paniach z plemiona długoszyich nie miała mojej 85 f/1.2, a na targach 35tki f/1.4. Zabraliśmy dwa aparaty, 3 obiektywy i jeszcze gopro 😉 Pomyśl co poczuje twój aparat gdy się dowie, że nie chcesz go zabrać? 😉 Jeżeli bierzecie dzieciaki to koniecznie zobacz kolejny wpis o Chiang Mai- zoo i Tiger Kingdom robią niesamowite wrażenie. Będzie chyba trzeci w kolei z tych tajskich. Zazdroszczę!
bosko, piękne zdjęcia , aż mi trudno uwierzyć, że tam będziemy. Jedzenie wygląda obłędnie, na 100 % odwiedzimy Maladee
Ola już Ci zazdroszczę!
A gdzie były te słonie? Marta nie żałuj nam tych pięknych zdjęć. Proszę o więcej , więcej:)
Olu słonie były gdzieś na wyspie, ale bez szału. Lepiej chyba w Chiang Mai odiwedzić słonie bez jazd na grzbiecie i wziąć dzień zajmowania się nimi.
…realistycznie sprawę ujmując nie sądzę,że kiedyś bedzie mnie stać na podobną wyprawę.Tym bardziej cieszę sie,że tu trafiłam.Opowiada Pani w taki sposób,że po przeczytanym poście,po obejrzeniu zdjęć- robi sie ciepło.Czuje się smak nieznanych mi potraw i tylko żal,że owoce które tak kocham mogą smakować jeszcze lepiej 🙂
Kate trzeba dać się ponieść marzeniom, a wtedy wszystko jest możliwe. WYprawa do Tajlandii za grosze jest jak najbardziej możliwa, po prostu wymaga dużo więcej zachodu i trochę wyrzeczeń 🙂
pytanko o nazwę hotelu na Ko Lanta? czy z wyspy jest fajna baza wypadowa na inne wyspy ? chcielibyśmy zobaczyć jak najwięcej 🙂
Hej Kasiu- nasz hotel nazywał się Crown Lanta Resort and Spa. Super fajny, niczego mu nie brakowało. SUper jako baza wypadowa na pobliskie wycieczki. Ale już do klasycznych miejsc typu Phi Phi czy James Bond Island polecam jednak Ao Nang – bliżej i taniej, choć niestety masakrycznie tłoczno.
wlasnie w piatek lece tam drugi raz 😉 juz nie moge sie doczekac 😉
pierwszy raz bylam chyba z 7 lat temu i poza mega dobrym jedzeniem i pieknymi widokami, mega super masazami nie wiele pamietam 😉 tz nazw nie pamietam wiec dobrze, ze je opisujesz 😉
Julka pamiętam jak pisałaś o swoim wyjeździe, czytałam przed naszym 🙂 Super wakacji życzę!!!
Cześć !
Mogłabyś powiedzieć coś więcej o wycieczkach na wyspy o których wspominałaś i jak udać się do słoni z praktyki ?
Pozdrowienia 😉