Granola

Każdy wie jak ważne jest zjedzenie śniadania. Mimo tego kiedyś notorycznie je opuszczałam. Oczywiście twierdziłam, że nie bo czyż wielka latte z cukrem to nie śniadanie? 😉 Na szczęście wraz ze schudnięciem nabrałam dobrych nawyków i nie zdarza mi się już takie zachowanie. Ponieważ z reguły ćwiczę rano koło 8, śniadanie jem zaraz po treningu, a przed nim coś malutkiego np. banana. Ten system świetnie działa na mnie, nie ma szans bym skakała z pełnym brzuchem bez konsekwencji.

Uwielbiam płatki owsiane. Z wszystkich pokarmów jakie w życiu jadłam one są dla mnie jak lekarstwo. Trudno się więc dziwić, że to właśnie one są u nas najczęściej na śniadanie. Ponieważ w moim domu nie ma miejsca na przetworzone jedzenie, kupuję ekologiczne płatki i dalej przetwarzam je sama. Gaba najbardziej lubi granolę(do owsianki chyba musi dojrzeć), więc co dwa, trzy tygodnie robię większą porcję i przechowuję w szklanym słoju. No i jestem na maxa szczęśliwa, że moje dziecko od 5 lat nie jadło żadnych cudownych płatków z uroczymi postaciami z reklam, nafaszerowane cukrem i dziwnymi dodatkami, których nazwy byłyby obce nie tylko moim dziadkom.
Teraz będę mega wredna, więc odwróć wzrok! Ostrzegałam! Pod spodem będą zdjęcia, które robiłam latem, gdy ogród był w pełnym rozkwicie, owoce wisiały na krzaczkach krzycząć kolrami „zerwij mnie i zjedz”

Wiem, to nie było zbyt fajne. Też okrutnie tęsknię za latem. W temacie przepisu- traktuj go jako wskazówki- rozszalej się w miksowaniu tego co ty lubisz najbardziej- ja mieszam to co akurat znajdę w szafkach- jednak nie lubię omijać kokosa i migdałów.