Od kiedy przeczytałam „Pod słońcem Toskanii” Frances Mayes, wiedziałam, że muszę poczuć te smaki, zobaczyć te widoki. Film z Diane Lane i ta cudowna rudera, którą remontowała…Od momentu, gdy wysiadłam z samolotu z Tajlandii w mojej głowie zaczął powstawać plan toskański. Chcieliśmy pojechać z Javą, więc w grę wchodziła tylko wyprawa autem. Nasze dziewczyny zwiedziły już z nami kawał Europy samochodem, więc wiedziliśmy, że mimo iż dalej niż zwykle, damy radę. Gaba zabiera z sobą całą torbę książek, laptopa z serialami, a Java po prostu robi to co w domu- śpi na kanapie. Trasa zabrała nam jakieś 14-15 godzin. Najgorzej jest na koniec, bo Toskania to jedna wielka plątanina zakrętów wokół górek. Ja cierpiałam tam najbardziej, reszta rodziny to twardziele.
Zdecydowaliśmy się na wynajęcie połowy domku w miejscu poleconym mi przez Marghe Miesce na totalnym zadupiu, wokół cisza, spokój, gaje oliwne i piękne widoki. I właśnie o to nam chodziło.
Plan był prosty. Kilka dni odpocząć na miejscu- spacerować, biegać, czytać, gadać, dobrze pojeść, napić się lokalnego wina. Proste przyjemności w cudownych okolicznościach przyrody. A jak już odpoczniemy ruszamy na podbój małych miasteczek i lokalnych atrakcji. Dziś będzie mała relacja z relaksu- mam nadzieję, że widać ten bezkresny spokój.
Mmm Toskania…
Ależ kadry, miejsca, emocje…!!! Cudo :). Chce tam być…. Ufam,z e znajdę podobne do Waszych emocje 🙂