Dziś temat dnia to moja codzienna pielęgnacja twarzy.
Czytając moje posty widzicie z reguły moje posiłki, mój ogród, moją córkę, mnie raczej nie bardzo. Przez lata nie znosiłam, by ktoś robił mi zdjęcia. Powodów było kilka, ale z początkiem roku i czasem nowych postanowień, od klasycznych związanych z dietą, regularnością w treningach i pracy, dołączyło zupełnie nowe, by do czterdziestki, do której miałam wtedy 2 lata zadbać w końcu o swoją skórę. Mimo wielu pozytywnych zmian w ostatnich latach(rzucenie palenia, lepsze jedzenie, picie wody i ćwiczenia) ta akurat nigdy nie była moją mocną stroną. Zastanawiałam się skąd się to wzięło i wyszło mi, że nikt mnie nigdy tego nie nauczył, a ja sama byłam chyba zbyt leniwa. By Gaba nie miała problemów tego typu postanowiłam dać jej dobry przykład i zebrać się w sobie, przełamując złe nawyki. Bo klasykiem u mnie było zapalanie się do jakiegoś produktu, używanie go tydzień, dwa i porzucenie w szufladzie. Na początku była to bardziej walka ze złymi nawykami i lenistwem, ale z czasem zaczęło się robić przyjemnie. Skóra już po miesiącu zrobiła się gładka i mięciutka, a z każdym kolejnym tygodniem było tylko lepiej i lepiej.
Jestem posiadaczką cery mieszanej z ogromną tendencją do przebarwień. Kilka lat temu zrobiłam usuwanie przebarwień laserem frakcyjnym, pomogło wtedy bardzo, ale niestety chwila mojej nieuwagi i braku filtra i brązowe kropki są od nowa.
Do tego przez lata walczyłam z trądzikiem, może nie koszmarnie wielkim, ale ciągłym i wkurzającym. Zmiana diety, picie wody zmieniło naprawdę dużo, ale nadal zdarzały mi się wysypy. Dopiero po zaprzęgnięciu sił do ciągłej pielęgnacji skóry nastąpiło to co wydawało się niemożliwe. Od pół roku trafiły mi się trzy małe pryszczyki. Szaleństwo i niedowierzanie, przysięgam. ALe prawda leży w rutynie- nie było dnia, bym poszła spać bez dokładnego usunięcia makijażu, oczyszczenia skóry i wklepania wszelkich mikstur. Ja!! Haha, nawet ja nie mogę w to uwierzyć, kobieta, która nie raz budziła się z pandzimi oczami.
Sporo koleżanek obserwując i słuchając o moich poszukiwaniach działających kosmetyków, namawiało mnie bym zaczęła pisać o tym na blogu. W sumie dlaczego nie. Spec ze mnie żaden, ale może macie po prostu ochotę poczytać o moich doświadczeniach? Na początku podeszłam do tematu pielęgnacji jak do wyzwania. Lubię nowe projekty- mogę zrobic research, przeczytać tonę artykułów, testować na sobie, wyciągać wnioski. Z czasem kolejne spotkania z dawno niewidzianymi osobami stawały się coraz milsze- drugi raz w życiu(pierwszy to zgubienie 15 kg) ludzie reagowali na mnie w taki sposób- wow, ale dobrze wyglądasz. No miłe to niesamowicie. Apogeum były zakupy w Douglasie, gdy pani, która z rok wcześniej proponowała mi kosmetyki do „cery tak zniszczonej jak pani” 😉 zaczęła mnie wypytywać czego używam, że mam taką ładną skórę. Uznałam to za znak, że sukces jest widoczny 🙂 Dobra dość o mnie, pewnie chcecie wiedzieć co robiłam, a nie jak mi z tym dobrze 😉 Stałam się tak próżna, że robię sobie nawet selfie 😉
Pierwszy kluczowy product to Mia 2Naczytałam się o nim mnóstwo, niemal same zachwyty. Cena nie jest zachęcająca, więc upewniałam się przez parę miesięcy, czy aby na pewno jestem pewna 😉 20% rabat w Sephorze na Dniach VIP ułatwił mi decyzję. Używam od początku lutego codziennie i nie żałuję nawet jednej wydanej złotówki.Nie wnikając co dokładnie robi ta jej soniczna siła, czyści skórę w stopniu w jakim przynajmniej ja nie byłam w stanie zrobić wacikami i płynami czy mleczkami do demakijażu.
CODZIENNA PIELĘGNACJA TWARZY:
PORANNA PIELĘGNACJA TWARZY:
Nie używam żelu, który dostałam w pakiecie ze szczoteczką, zdecydowanie wolę te dwa: – Norel Mandelic Acid lub Effaclar, La Roche Possay Następnie używam Effaclar Lotion. Te kroki są identyczne rano i wieczorem.
Rano używam potem kilka kropli Caudalie Elixir a następnie Caudalie Vinoperfect Radiance Serum Odkryłam produkty Caudalie jakiś czas temu i wpadłam w ogromny zachwyt. Nie ma ich w dużych aptekach, gdzie wśród francuskich kosmetyków aptecznych królują raczej La Roche i Vichy, ewentualnie Bioderma czy Nuxe. Ale znalazłam całkiem ładny wybór w małej apiece w Piasecznie, również duże apteki internetowe mają ogromny wybór. Oszalałam natomiast na stoisku Caudalie w Barcelonie, gdzie dostałam w cenie jednego produktu dwie próbki po 30ml. O francuskich kosmetykach aptecznych powinien być osobny post, na co mam nadzieję niedługo 😉 Wracamy do kolejnego kroku. Baza pod makijaż- mój ogromny hit, nie dość że leciutka jak mgiełka, ma SPF 50 to jeszcze wyrównuje koloryt skóry. Skin Ceuticals.
Oczy. W dni, w które skóra pod oczami jest sucha i papierowa, używam tego bogatego kremu co na noc Kiehl’s z awokado. Fantastyczny produkt. Gdy ze skórą jest dobrze i potrzebuję czegoś lżejszego wtedy stawiam na Biodermę. Do ust używam alboNuxe jeżeli potrzebuję matowego kremu lub L’Occitane z różą. Teraz czas na makijaż- o nim w innym poście, bo palce mi dziś odpadną 😉
Jeszcze dwa produkty o których musze koniecznie wspomnieć to Bioderma Sensibio którą używam do demakijażu oczu, delikatna, nie podrażnia, działa najlepiej z płynów miceralnych które miałam w swoich rękach, oraz Beauty Elixir by Caudalie– cudownie odświeżająca mgiełka, nadająca buzi w makijażu efekt „glow”.
WIECZORNA PIELĘGNACJA TWARZY:
Wieczorem używam Clarisonica z jednym z żeli do zmycia makijażu, Crealine Biodermy do zmycia oczu. Wklepuję tonik, pod oczy nakładam Kiehl’sa, na usta Nuxe, kilka kropli Eliksiru z Caudalie. A teraz mój tajemny krem 😉 Skin Ceuticals Retinol– To kosmetyk, którego działanie widzę najbardziej. Skóra po użyciu jest miękka, zwarta i jędrna. Zaczynałam od stężenia 0,3- teraz używam nawet 1%. Niestety trzeba bardzo uważać na słońce,używać filtrów, raczej nie ma mowy o używaniu jeśli planujecie się opalać. Na lato porzucam go w takich chwilach na rzecz samego Eliksiru z Caudalie.To tyle, teraz pora spać, minimum 7 godzin dziennie czyni cuda dla naszej skóry.
Apropos zdjęcia i rozrzuconych gadżetów to włosy rozczesuję tym cudem widocznym na zdjęciu
No dobra kochani, chyba dość na pierwszy post? Mam nadzieję, że komuś się to przyda 🙂 Ściskam mocno
Marta
Marta. Marta. Marta. Słów brak
Wow, patrząc ma Twoje zdjecia nie wierze ze masz taka sama „problemowa” cerę jak ja-mieszana, przebarwienia,trądzik i tez jestem leniwa w temacie pielęgnacji twarzy ;))) Zainspirowalas mi, muszę sie zmobilizować, przeczytać z pare razy Twój post i zabrac sie do dzieła 🙂 ps. laroche-posay rownież używam i polecam 😉
Marta, pięknie wyglądasz! Odkryłaś nową dla mnie galaktykę. A wkrótce mam urodziny, dobrze się składa!, ale sobie narobię prezentów! 😀
Osobiście używam trochę innego zestawu kosmetyków, ale całkiem fajna ta Twoja opcja. Najważniejsze w pielęgnacji twarzy to systematyczność – tylko przez regularne stosowanie peelingów można cieszyć się ładną i zdrową skórą.
Jak tego dużo 😮 Szkoda, że nie ma jednego kompleksowego produktu, którego trzeba by było stosować max raz dziennie 😀
Ja też lubie Caudalie <3 Piękny bez, piękny wpis… Czego chcieć więcej?
Może jedynie tego, żeby coraz więcej było naturalnych kosmetyków na rynku, bo kocham je całym sercem!
Bardzo fajny post 🙂 Cerę faktycznie masz w fajnej kondycji, ni dziwota, że pojawił się u ciebie syndrom selfi foci 😀
Ja przy pielęgnacji cery przede wszystkim stawiam na oczyszczanie wieczorne oraz oczywiście nawilżanie. Używam wielu naturalnych składników. Ale być może zgapię kilka Twoich rozwiązań i przeniosę je do swojej rytualnej pielęgnacji 🙂