Kocham Paryż od kiedy pamiętam. Byłam kilka razy od czasu, gdy byłam nastolatką. Michał również, choć głównie w pracy. Ale ani razu nie udało nam się być tam razem. A przecież dla dwójki takiej jak my zakochanej w sobie, pysznym jedzeniu, cudownych vintagowych miejscach takie miasto jak Paryż jest wymarzonym miejscem na romantyczny wyjazd. W końcu się udało, fakt, że w Walentynki zakrawa na lekką przesadę, ale cóż. Było cudnie! Przełazilismy dziesiątki kilometrów obserwując ludzi, miejsca i kosztując ile się da. Omijając miejsca wypchane turystami, schodziliśmy z głównych uliczek śledząc cudownie elegancie staruteńkie paryskie damy wchodzące do malutkich rodzinnych restauracyjek. Bosz, ile my w ten sposób znaleźliśmy boskich knajp- polecam ten sposób, bądźcie tylko przebiegli i nie wystraszcie biednych staruszek 😉
No i prawdziwy powód dla którego pojechałam do Paryża. Kilka lat temu na Pintreście był szał makaronikowy. Jako, że nigdy nie jadłam, każde zdjęcie nakręcało mnie coraz bardziej by spróbować. A jak próbować makaroniki po raz pierwszy w życiu to tylko w Laduree. Uwierzcie mi mimo kolejek, ceny i tego, że trzeba się kopsnąć do Paryża- WARTO 🙂
Dziś tylko wersja kolorowa. Następnym razem zapraszam na wersję czarno-białą. Miłego oglądania!
Polecam też wpis o czarno- białym Paryżu
Uwielbiam te zdjęcia!
Boskie, ….nie wiem jak zasnę, uwielbiam to miasto i Twoje zdjęcia !
Dzięki dobre kobiety. Uwielbiam Paryż, najcudowniejsze miasto na świecie, mogłabym tam mieszkać.