W końcu mam dla Was drugą część naszego zeszłorocznego wyjazdu do Toskanii, część pierwsza była tu Po cudownych godzinach lenistwa na naszym odludziu wsiadaliśmy w auto i zwiedzaliśmy okoliczne miasteczka. Nie zapuszczaliśmy się za daleko, bo raz, że byliśmy z psem, dwa, że wolimy zwiedzić dokładnie to co blisko i mieć szansę na kolejne wycieczki w kolejnych latach. Ponieważ uwielbiamy dobrze zjeść, podróżujemy bardzo „kulinarnie” i tym razem nie było inaczej. Testowaliśmy kuchnię, wina, sery, kawę, lody tak mocno, że przybyło nam kilka kilogramów. Z ważnych zasad w życiu tej, że w wakacje zapominamy o dietach, trzymamy się od zawsze 🙂
Zdjęcia!
Najbliżej z naszej wioski mieliśmy do Montepulciano, gdzie zajechaliśmy kilka razy.
Montalcino
Najbardziej w pamięci zapadło mi miasteczko San Quirico d’Orcia – jedno z piękniejszych jakie widziałam w życiu.
I właśnie tu znaleźliśmy boską trattorię Al Veccio Forno- odleciałam tam totalnie- jedzenie było fantastyczne, do tego przepyszne wina, a na koniec wybór limoncello i desery zwalające z nóg. Ta knajpa utknęła nam w pamięci najbardziej z całego wyjazdu. Z zewnątrz knajpka wygląda na taką z trzema stolikami. Przyszliśmy za wcześnie, bo o 17 i zostaliśmy poproszeni o powrót o 19. O 19 zapytano nas czy chcemy siedzieć w środku czy w ogrodzie. Hmmm, w ogrodzie rzecz jasna. Poprowadzono nas wąskimi schodkami do ogrodu, gdzie byliśmy sami. No nic- tabun naklejek polecających na drzwiach i super oceny na tripadvisorze zatrzymały nas przy stoliku. Fala gości przypłynęła 20 minut po nas i zajęła wszystkie stoliki 😉 Powitano nas bąbelkami. Reszta zamazuje się w cudowną orgię smaków i błogość jaką pamiętam do dziś. Żałuję, że porzuciłam aparat na rzecz doświadczania w pełni tych boskich dań 🙂 Musicie mi zaufać 🙂
Pienza- fantastyczne lody w Gelateria Toscana i ogromny wybór serów, w szczególności pecorino. Po lody wracaliśmy 3 razy!